Archive for the ‘Wyspy zatoki sarońskiej i argolidzkiej’ Category

Hora i wnętrze wyspy

Co godzinę z Livadi jeździ autobus do odległej o 2 km stolicy wyspy HORY. Z powodu kiepskich dróg jest tylko jeden kurs dziennie do MEGALO LIVADI i GALANI. Można też dojść pieszo — z portu do Hory idzie się w górę pół godziny brukowaną drogą, przez cały czas widać miasto. Poza sezonem (to znaczy od początku października) nie ma wyboru, ponieważ autobusy (tak jak wiele innych rzeczy) zimą przestają kursować.

HORA, położona nad zatoką jest jedną z najbardziej malowniczych miejscowości na Cykladach. Warto zwiedzić przede wszystkim obrzeża miasta z maleńkimi kościółkami na skałach. Roztaczają się stąd zapierające dech w piersiach widoki na leżące niżej doliny. W mieście fragmenty murów starego zamku i posągi są wkomponowane w ściany domów. To spokojne, nastrojowe miejsce z kilkoma tawernami (najlepsza to Stavros, są w niej też pokoje), pocztą i domem z pokojami do wynajęcia (przy drodze do cmentarza). Więcej takich domów jest w budowie. Teoretycznie powinna być stąd ścieżka do Psili Ammos, ale kiedy minie się cmentarz zaczyna się labirynt ogrodzonych pól i puste przestrzenie.

Na północ od Hory poziom wód gruntowych jest na tyle wysoki, że miejscami tworzą się urocze strumyki, w których roi się od żółwi i żab. Na wilgotnych glebach wyrastają trzciny, drzewa owocowe, czasem nawet palmy. Szczególhie widać to w KALLITOSOS (Kendaros), dokąd idzie się ścieżką z Hory ponad godzinę. Początek trasy jest przy górnym placu, przy drogowskazie. Kilka kilometrów za Kallitosos znajduje się XVI-wieczny klasztor Taksiarhon z niezłymi freskami i bizantyjskimi rękopisami zapełniającymi bibliotekę. Został jednak tylko jeden mnich, który często wyjeżdża do Aten. Najlepiej poprosić jakiegoś Greka, by zatelefonował i dowiedział się czy klasztor jest czynny.

W drodze powrotnej do Hory dobrze jest zatrzymać się w ładnych wioskach GALANI i PANAGIA (nazwa pochodzi od tutejszego kościoła z X wieku). Kościół ożywa 16 sierpnia w święto Ksilopanagia. Według zwyczaju pierwsza para, która zatańczyła wokół pobliskiego drzewa oliwnego miała zostać tego samego roku poślubiona. Jednak z powodu nieprzystojnych swarów pierwszy zawsze zaczyna ksiądz. Cała wycieczka piesza zabiera 6 godzin, ale po drodze są gospody i sklepiki w Kallitosos i Galani, zaś daleko na północy są plaże, na przykład w SIKAMII. Pamiętać trzeba, że droga na północ od Hory jest utwardzana aż do Pirgos, między Galani a Panagią, więc wrócić taksówką jest łatwiej teraz niż kiedyś.

Za Panagią dochodzi się do skrzyżowania dróg. W lewo jest do Hory, prosto do MEGALO HORIO, czyli miejsca dawnego miasta Serifos. Więcej nic ciekawego nie można o tej miejscowości powiedzieć. 8 km na zachód od Hory leży MEGALO LIYADI ze spokojną plażą, tawerną i kilkoma pokojami do wynajęcia. Kiedyś eksportowano stąd rudy żelaza i miedzi, ale tańsze dostawy z Afryki doprowadziły kopalnie do upadku. Większość maszyn bezużytecznie niszczeje, produkuje się tylko tłuczeń. Biegnie stąd również polna droga do LIVAD1, ale doradzamy ostrożność, bo łatwo się zgubić. Po drugiej stronie cypla leży KOUTALAS, mały port węglowy i rybacki nad ładną, rozległą zatoką z kościołem stojącym na skale, tawerną i maleńką plażą.

Liyadi i największe plaże

Większość turystów zostaje w porcie LIVADI, leżącym nad rozległą zieloną zatoką, bo łatwo stąd dojść do okolicznych plaż. Nie jest to jednak najbardziej atrakcyjne miejsce na Serifos. Jeżeli zostaniecie tylko tutaj, nie poznacie kilku pięknych tras. Oczywiście w Livadi najłatwiej jest znaleźć pokój, w innych miejscach jest ich bardzo niewiele. Livadi to jedyne miejsce na wyspie nastawione na turystykę pod każdym względem.

Ludzie nie wychodzą na spotkanie promu, poza przedstawicielem przyjemnego, lecz drogiego Hotelu Albatros, który przyjeżdża czasem na przystań mikrobusem i szuka klientów. Po opuszczeniu promu trzeba się bardzo spieszyć, by znaleźć dobry nocleg. Proponujemy zapytać w sklepie o adresy lub wypatrywać szyldów na domach. Jak zwykle, im dalej od centrum, tym tańsze pokoje. Pokój przy drodze do Hory (przy placu w lewo) jest często o wiele lepszy niż ten w centrum. Za posterunkiem policji portowej jest przyjemny dom, należący do

rodziny Athanasios, przy nim znajduje się piękny ogród. Można też przenocować w miłym Hotelu Coral zaraz przy nabrzeżu, za Hotelem Kyklades. Najtańsze zakwaterowanie jest w nie należącym do żadnej kategorii Hotelu Galanos nad piekarnią. Livadi jak magnes przyciąga statki wycieczkowe, których pasażerowie przy­pływają i odpływają łódkami dzień i noc. Wzdłuż brzegu jest ruchliwa ulica z restauracjami, sklepami i wszystkim co trzeba. Przy plaży jest targ mięsny, sklep z owocami i supermarkety. Koło przystani jest również nowa apteka i telefony (OTE). Na stacji benzynowej można wypożyczyć rower lub samochód, a bilety na prom sprzedają w trzech biurach — żadne z nich nie udziela zbyt dobrych informacji.

Z posiłkami w Livadi jest tak samo jak z noclegiem. W lokalach koło przystani płaci się bardzo drogo, w restauracjach za plażą posiłki są tańsze. W hotelu Cavo D’Oro jest restauracja rybna, a w Benny’s Taverna sprzedają kurczaki. Restauracja w Hotelu Kyklades jest przyjemna, ma umiarkowane ceny, Maistrali jest tania i wesoła, Stamatis najtańsza w całym mieście, a w Sklavanis przy końcu plaży są dobre, świeże posiłki. Jest stąd szeroki widok na całą zatokę.

Rozrywki nocne nie należą do wyszukanych, ale i tak jest lepiej niż można się spodziewać. Jest bar Metallein serwujący niestrawną mieszankę greckiej muzyki pop, heavy metalowej i dyskotekowej, jednak zwykłe bary, szczególnie te nad zatoką są lepsze. Zawsze tłoczno jest w Vitamin C i Froggie oraz w Scorpio, barze „rockowym” lubianym przez Niemców. Dolly Pub-Disco to nie wykończony barak, zaś Disco Paradise jest dobrze zlokalizowana, ale trochę trudno tam dojść: droga prowadzi pod górę, kamienistym korytem wyschłego strumienia.

Niestety, o plaży w Livadi nie warto pisać w listach do rodziny. Jest długa, ale brudna i zarośnięta, a w wodzie jest pełno meduz. Na sąsiednią, o wiele lepszą plażę w ORMOS LIVADAKIA idzie się w górę od baru z hamburgerami lub przecina południowy cypel. Przy tej długiej, złotej, otoczonej drzewami plaży można nurkować i uprawiać inne sporty wodne. Jest też przyzwoita gospoda, spokojny

kemping i trochę naturystów. Jeśli ktoś szuka samotności, może iść jeszcze 5 minut przez mniejszy cypel na niewielką plażę w KARAVI. Prawie w całości zajmują ją naturyści, jest czysta i ustronna.

Idąc 45 minut na północ od portu, wyboistą drogą dochodzi się do plaży w PSILI AMMOS. Piasek tam jest biały i mówi się, że to najładniejsza plaża na wyspie. W związku z tym jest bardzo znana, a jedyna dobra tawerna i wszystkie pokoje do wynajęcia przyjmują wielu przyjezdnych. Naturystów kierujemy na następną plażę. Jest to opuszczona i duża plaża w AGIOS IOANNIS. Teoretycznie do obu tych plaż dopływają kaikia z Livadi, tak jak do pobliskich morskich grot, nie należy jednak na to liczyć.

Kithnos

Kithnos jest chyba najmniej atrakcyjną i najmniej urodzajną z Cyklad. Jednak pobyt tutaj to antidotum na wykorzystywanie turystów na innych wyspach. Przyjeżdża tu niewielu cudzoziemców, wyspa jest więc dziwnie spokojna nawet w środku sezonu, zaś mieszkańcy są bardzo gościnni. Wszystko to jest rekompensatą za wysokie ceny rozrywki. Można tu przybyć na samym końcu lub na początku zwiedzania Cyklad.

Z Keą jest połączenie promowe raz w tygodniu, a w sezonie częstsze rejsy na Serifos, Sifnos i Milos.

Przybija się do przystani w MERIHAS, na wybrzeżu zachodnim. Jest to sprawny port promowy i rybacki (z małą plażą dla obozowiczów). Są tu dobre tawerny i mniej przyjemne, za to tanie pokoje do wynajęcia w blokach. Jednak szczerze mówiąc, jeżeli ktoś nie przyjedzie zbyt późno, lepiej od razu jechać autobusem do bardziej atrakcyjnych miejscowości: HORY lub ORIOPIDY.

Do HORY jest 6 km, leży ona w środku wyspy. W architekturze widać tu wpływy Wschodu i Zachodu. Są tu domy typowe dla Kei, kościoły z fantazyjnymi kopułami, a także betonowe bloki. Przenocować można tylko w pokojach nad sklepami rodziny Koutoulias, przy wieży zegarowej. Na posiłek najlepiej wybrać się do To Kentron lub Barba Stathis przy biurze z telefonami. Na skraju wioski stoją dwa wiatraki ustawione przez niemiecką firmę. Z nich pochodzi część energii elektrycznej dla Hory.

HORA jest dobrą bazą wypadową do urządzenia najciekawszej wycieczki na Kithnos — na południe do DRIOPIDY. Spacer trwa około godziny, idzie się brukowaną starą drogą z Hory (planuje się obecnie zbudowanie szosy). Pod koniec ścieżka zaczyna stromo schodzić do Driopidy, a jej domy kryte dachówką bardziej przywodzą na myśl Hiszpanię i Turcję niż Grecję. To nieoczekiwanie duża miejscowość, kiedyś była stolicą wyspy, a zbudowano ją wokół słynnej groty Katafiki u wylotu doliny, gdzie tryskało wiele źródeł. Obecnie jest tu kilka tawern, ale nie ma gdzie przenocować. Trzeba iść 6 km dalej do KANALI. Jest to osada z dwudziestoma domami i kościołem na cyplu, tawernami i sezonowymi kwaterami. Wzdłuż wschodniego wybrzeża do Kanali aż po Agios Stefanos ciągną się małe piaszczyste zatoczki. Agios Stefanos zaś to wysepka z kapliczką, połączona z Kithnos. Oprócz tutejszej plaży druga znośna znajduje się w EPISKOPI, przy zatoce na północ od Merihas.

Na przekór pochwałom miejscowość LOUTRA (3 km na północ od Hory, nazwa pochodzi od gorących źródeł) jest brzydka. Skromne XIX-wieczne uzdrowisko jest nieczynne i zamienia się w ruinę przy współczesnych, mało oryginalnych budynkach. Przy plaży są tawerny, jest również parę pokoi do wynajęcia.

Cyklady

Cyklady (Kiklades) to archipelag idealny do szybkiego przenoszenia się z wyspy na wyspę. Nazwa pochodzi od pierścienia (kyklos — koło), jakim otacza on świętą wyspę Delos. Na żadnym innym archipelagu nie odnosi się takiego wrażenia jak tutaj, że każda wyspa to odrębny świat ze swoimi tradycjami, zwyczajami i odmienną drogą rozwoju. Większość z tych małych światów można obejść w kilka dni. Wówczas staje się zrozumiała ich skończoność i oryginalność, bardziej niż Krety czy wielu Wysp Jońskich.

Są jednak pewne cechy wspólne. Większość tych wysp (z wyjątkiem Andros, Naksos, Serifos i Kei) jest jałowa i skalista, a także charakteryzuje się białą, kubistyczną zabudową w unikalnym miejscowym stylu. Rozwój turystyki na Cykladach przebiegał nierównomiernie. Na większości wysp mieszkańcy znają angielski, ale wystarczy trochę zboczyć z najpopularniejszych tras, jechać, dajmy na to, z los na Sikinos, a już trzeba szukać po kieszeniach rozmówek greckich.

Niezależnie jednak od stopnia rozwoju turystyki, tylko dwie wyspy całkowicie zatraciły swój pierwotny charakter: los — dawna wyspa hipisów, raj dla trunkowych trampów, oraz Mykonos — najbardziej uczęszczana wyspa archipelagu z zatłoczoną stolicą, plażami dla naturystów, klubami i barami dla homoseksualistów. Jeżeli chodzi o popularność w dalszej kolejności są Paros, Sifnos, Naksos i Thira (Santoryn). Ich plaże i stolice w sierpniu wprost roją się od turystów. Jednak poza miejscowościami wypoczynkowymi na wyspach tych nie widać zniszczeń spowodo­wanych turystyką masową, o wiele też łatwiej znaleźć zakwaterowanie. Więcej samotności zapewniają wyspy Sikinos, Kithnos, Kimolos lub Anafi, czy choćby małe wysepki wokół Naksos.

By poznać inne oblicze Cyklad trzeba zwiedzić Tinos i tamtejszą wspaniałą świątynię, jeden z duchowych ośrodków Kościoła w Grecji, lub Siros z elegancką stolicą i mieszkającą tu (podobnie jak na Tinos) mniejszością katolicką. Najwięcej starożytnych zabytków ma Delos (Dilos), którą na pewno warto zwiedzić. Wyspa ta bała centrum handlowym i kulturalnym starożytnej grecji. Najlepiej pojechać tam na jednodniową wycieczkę łodzią z Mykonos.

Wyjazd z archipelagu nie nastręcza trudności. Wiele wysp ma dogodne połączenia z Kretą (lepsze w sezonie), zaś z Andros, Tinos, Naksos i Amorgos można wrócić na Dodekanez, by tam wsiąść na prom. Podobnie z Mykonos, Naksos, Siros i Paros łatwo wydostać się na Samos i Ikarię we wschodniej części Morza Egejskiego. Należy jednak pamiętać, że wokół archipelagu morze bywa bardzo wzburzone, szczególnie wczesną wiosną i późną jesienią. Jest to także grupa wysp najbardziej wystawiona na podmuchy wiatru meltemi, który przez większą część lipca i sierpnia z jednakową łatwością niesie piasek i unosi stoły. Bardzo często zdarza się odwołanie kursu promu, więc jeśli ktoś nie chce spóźnić się na samolot z Aten musi zostawić sobie dzień lub dwa rezerwy.

Kea leży najbliżej lądu ze wszystkich Cyklad, latem jest odwiedzana przez Ateńczyków. Oni jednak, tak jak towarzysząca im komercjalizacja, pozostają w znanych miejscowościach letniskowych, podczas gdy reszta wysp^ jest spokojna. W dni powszednie, gdy mieszczuchy przebywają w Atenach, cala Kea jest atrakcyjnym miejscem. Wybrzeża są skaliste i niedostępne, ale w głębi rosną dębowe i migdałowe gaje. W starożytności wyspa ta (zwana wówczas Keos) miała znaczenie strategiczne, a jej port służył czterem miastom. Tę ważną rolę Kea zachowała aż do XIX wieku, kiedy to głównym greckim portem stało się Siros. Dzisiaj cały ruch na morzu związany jest z turystyką. Są regularne połączenia promowe z LAV RIO na lądzie, skąd tylko 2 godziny jedzie się autobusem do Aten.

KORISSIA, mały port na północy wraz ze swymi kilkoma hotelami, kraterami prywatnymi i tawernami rozwinęła się nierównomiernie i pozostało jej niewiele

uroku do stracenia. Jeżeli ktoś chciałby tu zostać, polecamy Pension Korissia, mimo iż jest drogi. Leżącą parę kilometrów na północ miejscowość VOURKARI jest bardziej atrakcyjna, bardzo często odwiedzana przez właścicieli jachtów. Można zostać na noc, gdyż są tu dobre (choć drogie) tawerny i jeśli dobrze poszukać, to znajdzie się kilka pokoi do wynajęcia. Po drugiej stronie zatoki jest miejscowość Agia Irini z epoki minojskiej. Od 1960 roku prowadzi się tu wykopaliska, odkryto ruiny pałacu, świątyni oraz drogi w dość dobrym stanie. 3 km dalej w OTZIAS jest nieoficjalny kemping i mała plaża, ale tylko jedna gospoda. Poza tym wieją tu silne wiatry. Lepiej iść jeszcze godzinę za Otzias aż do jednego czynnego na wyspie, XVIII-wiecznego klasztoru Panagia Kastriani. Nie ma tam nic szczególnie ciekawego, ale położenie budowli na wysokiej skale jest bardzo malownicze. Stąd można urządzić przyjemny 2-godzinny spacer do IOULIDY, stolicy wyspy. Z Otzias i Vorkari są dość regularne kursy autobusów do portu Korissia, a stamtąd prosto do IOULIDY (staroż. Ioulis). To tam urodzili się dwaj sławni poeci z początku V w. p.n.e.: Simonides i Bakchylides. W Ioulidzie stoi wiele domków krytych czerwoną dachówką, więc nie jest to typowa zabudowa Cyklad. Miejs­cowość jest przepięknie położona w dolinie pośród wzgórz. Po jednej stronie styka się z Kastro, zniszczonym wenckim fortem, do budowy którego użyto głazów ze starożytnej świątyni Apollina. O 15 minut na zachód od miasta przy drodze do Panagii Kastri widać Lwa z Kei, wyciętą w skale rzeźbę z VI w. p.n.e. Ta olbrzymia rzeźba, ma 6 metrów długości i 3 metry wysokości. Lew ma silne tylne łapy i dziwną paszczę. Po wyciosanych w skale stopniach można dojść do samej rzeźby, ale największe wrażenie robi ona na odległość. Powróćmy jednak do miasta. Muzeum Archeologiczne (codz. 9.00-14.00, zamkn. wt.) przedstawia kolekcję znalezisk z czterech starożytnych miast-państw Kei. Niestety, jak to zwykle bywa, najcenniej­sze przedmioty już dawno wywieziono do Aten. Jest jeden bardzo dobry hotelik Filoksenia mieszczący się nad sklepem obuwniczym. Jest to przyjemne miejsce na nocleg, jeśli uda się znaleźć pokój. W innym wypadku można iść do Pension Ioulis.

Na południe od Ioulidy dobrym szlakiem dochodzi się do starożytnej wieży w Agii Marinie, pochodzącej z okresu hellenistycznego. Wyrasta ona znienacka na terenie małego, XIX-wiecznego klasztoru. Dalej, od strony morza widać piękną rolniczą dolinę z miastem PISSES, koło którego jest wspaniała, prawie dzika plaża. Tutaj właśnie znajduje się jedyny oficjalny kemping na wyspie, a także kwatery prywatne i tawerny. Leżąca przy następnej zatoce na południe miejscowość KOUNDOUROS nie jest atrakcyjna. To willowa osada bogatych ateńczyków. Drogą prowadzącą tu z Ioulidy niedawno utwardzono i autobusy jeżdżą aż do Pisses.

W pobliżu Pisses znajdują się ruiny starożytnego miasta Poiessa. Jednak najwięcej śladów przeszłości Kei znajduje się w KARTHEI, miejscu leżącym przy południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy i zatoce Polis. Wycieczka tam i z powrotem z wiosek KATO MERIA lub ELLINIKA trwa około 3 godzin.

Wycieczki po wyspie

Żeby popływać trzeba wyjść za miasto. Najbliższe plaże to Agia Marina (20 minut piechotą na wschód, jest tam tawerna), kilka plaż za starym portem oraz inne leżące około 30 minut drogi od miasta w obu kierunkach. Kusząca wysepka Spetsopoula, leżąca naprzeciw Agii Mariny jest niestety niedostępna. To własność prywatna bogatego armatora Stavrosa Niarhosa, który nie cieszy się najlepszą opinią, a wyspę traktuje jako letnisko dla swoich wspólników. Czasem można dostrzec zakot­wiczony przy brzegu jego jacht (największy w Grecji).

Aby ruszyć w głąb wyspy trzeba wypożyczyć rower lub moped, albo wyruszyć kaikią z Dapii. Pływają one latem na różne plaże na wyspie. Bardzo drogie są łodzie-taksówki, choć mogą zabrać nawet 10 osób. Piechurzy być może pokuszą się o wędrówkę na drugi koniec wyspy do Agii Anargiri. Od czasu ostatniego pożaru lasu nie jest tak przyjemny spacer, gdyż ogień strawił większość drzew między Agią Mariną a Agii Anargiri. Szlak wychodzący z miasta zaczyna się za tawerną Lazaros.

Na zachód od miasta Spetses

Nadmorska droga na zachód od Dapii jest utwardzana na odcinku około 1 km. Gdy skończą się zabudowania, już tylko polna droga wije się między sosnami i zatokami. Lasy rozpościerają się od wzgórz w centrum aż po wybrzeża, urozmaicając nadmorski krajobraz z małymi zatoczkami i skalistymi cyplami w cieniu drzew.

Najpierw dochodzi się do VRELLOU, miejscowości leżącej u wylotu zalesionej doliny nazywanej tutaj „Rajem”. To trafne określenie, tylko że tak jak inne plaże, miejsce to jest z roku na rok coraz bardziej zaśmiecane przez turystów. Jednak wzdłuż całego brzegu znajdują się zatoczki, a przy kilku z nich małe tawerny. Dobra gospoda jest na przykład w ZAGERII. Plaża jest tam mała, ale wynagradza to z nawiązką sceneria okolicy i piękne skały.

Miasto Spetses

SPETSES (Kastelli) jest jedynym miastem i portem na wyspie. Przeszło te same dzieje co Idra: przedsiębiorczość i dostatek kupieckich rodzin w XIX wieku oraz ważna rola w wojnie o niepodległość sprawiły, że wybitni mieszkańcy Spetses stali się arystokracją nowego, niezależnego państwa greckiego. Za 200-letnimi pałacami rozciągają się brukowane dziedzińce i uliczki, zaś zabudowa ma zupełnie inny charakter niż architektura sąsiedniego Peloponezu. Między dzielnicami miasta wzdłuż nabrzeża kursują konne dorożki.

Do zwiedzania są przede wszystkim dostojne stare domy i ogrody. Najwspanialszy jest pałac rodziny Meksis, gdzie obecnie mieści się muzeum (wt.-niedz. 8.30-15.00; wstęp wolny) z wystawą eksponatów z okresu wojny narodowowyzwoleńczej, do których należą szczątki Laskariny Boubouliny, kobiety-admirała pochodzącej ze Spetses.

Miłośnicy twórczości Fowlesa zaraz za miastem mogą zobaczyć szkołę Anargiros, grecką imitację angielskich szkół prywatnych, w której kiedyś pracował ten pisarz i gdzie umiejscowił fragmenty swej powieści. Teraz szkoła jest nieczynna, chyba że odbywa się jakaś konferencja lub zajęcia wakacyjne dla dzieci. Tak jak nadmorski Hotel Possidonion, szkołę założył Sotirios Anargiros, żyjący w XIX wieku dob­roczyńca wyspy, który samodzielnie doszedł do wielkiego bogactwa. On również zasadził na wyspie pierwszego płatana — teraz drzewa te porastają całą Spetses. Jego dawny dom stojący za Hotelem Roumani wygląda jak grobowiec faraona i świadczy o złym guście właściciela.

Bardziej jednak interesujący niż szukanie miejsc wymienionych w „Magu” jest spacer na wschód od Dapii, zmilitaryzowanej zatoki. Przy końcu drogi stoi kilka doków w Baltizie, gdzie wciąż konstruuje się tradycyjne kaiki.

Po drodze mija się mniejszy „Stary Port”, gdzie bogaci ateńczycy cumują swoje jachty, oraz kościół św. Mikołaja z piękną dzwonnicą i wielkimi mozaikami.

Środek wyspy i wybrzeże południowe

Na Idrze nie ma żadnych pojazdów spalinowych oprócz dwóch ciężarówek wywożących śmieci, ani żadnych utwardzanych dróg poza portem. Wyspa jest górzysta, a jej środkowe rejony można zwiedzać tylko pieszo lub na ośle. W rezultacie większość przyjezdnych nie opuszcza miasta, więc po krótkim spacerze odkrywa się dla siebie całkiem inne oblicze wyspy. Zniechęcać do wędrówek może brak lasów sosnowych, które kiedyś porastały wyspę, dopóki nie strawił ich pożar w 1985 roku. Dopiero teraz drzewa zaczynają odrastać.

Idąc od miasta w górę, w głąb wyspy, krętą ścieżką po godzinie dochodzi się do klasztoru Profitis llias (Proroka Eliasza) oraz żeńskiego klasztoru Agia Efpraksia. Oba są bardzo pięknie położone, a w niżej leżącym klasztorze zakonnice sprzedają ręcznie tkane wyroby. Jeżeli pójdziecie od miasta w lewo, wkrótce ukaże się klasztor Agia Triada (Święta Trójca) Dalej na wschód prowadzi stąd ścieżka, która po dwóch godzinach dosięga klasztoru Zourvas, na wschodnim krańcu wyspy.

Natomiast ścieżka na zachód od Vlihos prowadzi do Episkopi, miejscowości leżącej na płaskowyżu porośniętym drzewami oliwnymi i winnicami, gdzie jest kilka domków letniskowych (brak bazy turystycznej). Po 30 minutach dalszego spaceru skręca się w dół nad zatokę Molos, która jest zanieczyszczona i pełna jeżowców.

Ładniejsza jest rolnicza osada KAOUMILI. Drugi, mało widoczny szlak z Episkopi prowadzi na zachodni skraj wyspy, gdzie są ustronne zatoki w BISTI i AGIOS NIKOLAOS zachęcające do kąpieli.

Również na wybrzeżu południowym jest sporo zatoczek, proponujertiy je osobom energicznym, posiadającym mapę. Do najlepszej z nich, LIMIONIZY (za klasz­torem Agia Triada) w sezonie można też dopłynąć łodzią wycieczkową z miasta Idry.

Idra

Port i miasto Idra, wraz z szeregami dużych kamiennych budowli i białych domów krytych dachówką, leżące nad półkolistą zatoką to piękne miejsce. Myślą tak niestety tysiące osób, więc od Świąt Wielkanocnych do września miasto pęka w szwach. Nadbrzeże staje się jedną wielką kawiarnią na świeżym powietrzu, hotele są pełne, a dyskoteki doskonale prosperują. Idra była modna wśród artystów w latach sześćdziesiątych, kiedy to zaczęto odnawiać wspaniałe stare budynki. Od tego czasu przeszła oczekiwaną transformację i stała się jedną z najbardziej znanych miejscowości letniskowych w Grecji. Mimo to polecamy pobyt tutaj, szczególnie poza szczytem sezonu.

Miasto Idra

Nadbrzeże MIASTA IDRY jest dosłownie usiane willami. Większość z nich zbudowano w XVIII wieku, dzięki bogactwom zgromadzonym przez dużą flotę handlową składającą się ze 160 statków, które pływały aż do Ameryki. Podczas wojen napoleońskich przerwały one angielską blokadę, by sprzedawać zboże do Francji. Zbito na tym fortunę, zaś wyspa cieszyła się szczególnymi względami tureckiej Porty, gdyż miała swoje władze i nie płaciła podatków, za co wysyłała sułtanowi marynarzy. Takie warunki oczywiście przyciągały greckich imigrantów z mniej uprzywilejowanych regionów stałego lądu. W latach dwudziestych XIX wieku ludność miasta liczyła prawie 20 000 osób, co jest niewiarygodną liczbą, zwłaszcza że obecnie wynosi niecałe 3000. Podczas wojny o niepodległość kupcy z Idry dali greckiej marynarce wiele statków i rzecz jasna wielu dowódców.

Pałace (arondika) rodzin kupieckich, projektowane przez architektów z Wenecji i Genui, są wspaniałymi zabytkami miasta. Jeśli ktoś chce je dokładnie obejrzeć, powinien poprosić policję turystyczną o wskazanie domów Votsis i Ikonomou. Czasem można zwiedzać wnętrze pałaców Koudouriotis i Voulgaris. W willi Tsombadou koło portu mieści się teraz Szkoła Morska, a w Tombazis Szkoła Sztuk Pięknych.

W Idrze jest podobno aż 365 kościołów — taką ich liczbą szczyci się niejedna grecka wyspa, być może tutaj jest to uzasadnione. Najważniejszą świątynią jest katedra Panagia Mitropoleos, znajdująca się niedaleko portu. Ma ona wewnętrzny dziedziniec i charakterystyczną wieżę zegarową.

Kalayria

Większość hoteli znajduje się na Kalavrii, głównej części wyspy Poroś. Kanał oddzielający ją od Sferii jest zaraz za Szkołą Kadetów Marynarki. Hotele ciągną się przez dwa kilometry wzdłuż kanału, a w tych leżących bardziej na zachód turystów budzą marsze orkiestry wojskowej. Śpiochom radzimy udać się za pierwszą zatokę, gdzie cumują łodzie rybackie. Można też skręcić w prawo, w stronę zatoki Askeli. Nie ma tam plaż, ale z hoteli i willi jest widok na czyste morze. Najlepsza plaża na wyspie jest w Kanali, przy początku drogi. Zwykle obowiązuje tam opłata za wstęp, co jest przykładem komercjalizacji Poroś i niewielkiej ilości piaszczystych plaż.

Klasztor Zoodohos Pigi i Świątynia Posejdona

Przy końcu 4-kilometrowej drogi wzdłuż zatoki Askeli znajduje się skromny XVIII-wieczny klasztor Zoodohos Pigi, skąd mnisi uciekli przed turystami, a zastąpił ich stróż pobierający opłaty za wstęp. To ładne miejsce. Jest też kilka sezonowych tawern pod platanami.

Na drugi koniec wyspy można stąd albo dojść poprzez lasy sosnowe i oliwne, albo drogą dojechać na rowerze. Obie trasy prowadzą do kilku kolumn i ruin świątyni Posejdona z VI w. p.n.e. Trzeba wytężać wzrok, by je zauważyć. Podobno Demostenes, który brał udział w buncie Aten, a potem uciekł Macedończykom, wolał tutaj się otruć niż wpaść w ręce pościgu. Droga tu zakręca i wraca nad kanał tworząc pętlę.

Poroś

Poroś (gr. „bród”) dzieli od lądu przesmyk 400-metrowej szerokości. W zasadzie nie jest to normalna wyspa. Padła więc ofiarą zorganizowanych grup, a ponieważ leży blisko Pireusu, w weekendy przeżywa najazd ateńczyków. Nie jest ju^dzika, plaże są nieliczne i nieładne, zwłaszcza w porównaniu z sąsiednią Eginą i Spetses. Stolica wyspy ma więcej uroku i ciekawą topografię. Poroś to właściwie dwie wyspy oddzielone kanałem: Sferia (z miastem Poroś) i większa Kalavria. W jednym z lokalnych przewodników napisano, że kanał ten przywodzi na myśl Wenecję. Jest to chyba jednak odczucie tylko autora tego tekstu.

Z Poroś kursują regularne promy i wodoloty do Pireusu oraz na pozostałe wyspy Zatoki Sarońskiej, a kaiki pływają do portu Galatas na Peloponezie. Można więc urządzić interesujące krótkie wycieczki do gajów cytrynowych w Limonidassos, starożytnej Triziny (Trojzena) i „Diabelskiego Mostu”, dalej do Nafplio lub na przedstawienia dramatu antycznego w wielkim teatrze Epidauros.

Miasto Poroś

Promy z wysp Zatoki Sarońskiej lub z Galatas przybijają do POROŚ, jedynego miasta na wyspie, które leży na stromych zboczach wulkanicznego półwyspu Sferia. Port i miasto pięknie wyglądają od strony morza, a nabrzeże i kawiarenki są dość ruchliwe. Nie ma tu żadnych miejsc do zwiedzania poza małym Muzeum Archeo­logicznym (pon.-pt. 9.00-15.00; wstęp wolny) z wystawą na temat Triziny.

W znajdujących się przy nadbrzeżu dwóch biurach podróży Family Tours i Takis Trawel  można wymienić pieniądze, kupić >mapę wyspy oraz znaleźć nocleg w kwaterach prywatnych.

Jeżeli szukacie sami, to lepsze miejsca są przy ulicach biegnących w górę, za wieżą zegarową. Ceny są zwykle dość wysokie. Większość hoteli znajduje się na Kalavrii, po drugiej stronie kanału. Nie zachęcamy do obozowania na wyspie’, zresztą nie ma wyznaczonego kempingu.

Inne ważne punkty przy nadbrzeżu to kilka wypożyczalni rowerów i mopedów (można je też zabrać łodzią na ląd), bank poczta i antykwariat Anita. Jeżeli ktoś chce obejrzeć sztukę lub tylko zwiedzić Epidauros, niech zapyta w biurze podróży o wycieczki. Jest to najtańsze wyjście.

Do dobrych restauracji przy przystani należą Grill Oasis i Ta Dilina, droższa jest tawerna Three Brothers w centrum, jednakże można ją polecić.