Przy dalszym końcu grobli rozdzielającej oba jeziora, 4 km od rozgałęzienia, znajduje się coś, co ma uchodzić za niewielki ośrodek turystyczny: kawałek plaży nad Megali Prespa, bezpłatny, ale słabo zagospodarowany kemping plus kilka tawern. „Klub żeglarski” to w rzeczywistości czynna sporadycznie tawerna; najlepsze posiłki oferuje I Koula niedaleko wojskowego posterunku obserwacyjnego. Poniżej, obok dość głupawej „prywatnej” plaży, widać wody Mikri Prespa wpadające do większego jeziora. Kto nie zamierza tu rozbijać namiotu, najlepiej zrobi skręcając w prawo, tuż powyżej posterunku obserwacyjnego, by po 6 km dotrzeć do malowniczej wsi PSARADES, gdzie można mile spędzić czas w pięknych alejkach spacerowych czy sympatycznym kafenionie, w którym staruszkowie plotkują w osobliwym dialekcie macedońsko-greckim. Kilka ścieżek prowadzi stąd na drugą stronę jeziora, na ciekawszą kamienistą plażę; w pobliżu znajdują się dwie jaskinie-kościoły z malowidłami naskalnymi. We wsi są pokoje do wynajęcia oraz trzy czy cztery tawerny, wszystkie prowadzone przez ludzi o nazwisku Papadopoulos; najlepszą jest chyba I Paradhosi. Tutejsze smażone ryby nie mają sobie równych w całej Grecji; wyjątkowe są też karłowate krowy stąpające po uliczkach Psarades.
Jeśli na rozstajach przy końcu grobli skręci się w lewo, to po około 2 km dociera się na molo, z którego przy odrobinie szczęścia można łodzią jakiegoś tubylca popłynąć na wysepkę Agios Ahillios z osadą o tej samej nazwie. Na wyspie zwiedzić można ruiny klasztoru, średniowiecznego kościoła i bizantyjskiej bazyliki; w tej ostatniej zachowała się na posadzce mozaika z czaplami. Wzgórze powyżej molo wspaniale nadaje się na punkt obserwacyjny dla amatorów ornitologii.