Ikaria, wąski pasek lądu między Samos a Mykonos, wciąż nękana przez wiatry, jest rzadko odwiedzana. Autorzy przewodników nie doceniają jej albo ją ignorują, choć najczęściej sami tam nie byli. Nazwa wyspy pochodzi podobno od nagłego pojawienia się Ikara, który spadł do morza tuż przy jej brzegach, po tym jak roztopiły się jego sklejone woskiem skrzydła. Miejscowi ludzie podkreślają, że wyspa ma rzeczywiście kształt skrzydła.
Przez wiele lat grupy turystów napływały tylko w związku z występującymi tu gorącymi, radioaktywnymi źródłami na południowym wybrzeżu. Podobno leczą one reumatyzm, artretyzm i bezpłodność u kobiet. Niektóre mają tak silne działanie, że na pewien czas je zamknięto. Niepokojącą planszę przy nadbrzeżu, na którym napis brzmiał „Witamy na Radioaktywnej Wyspie” zmieniono ostatnio na „Witamy na Wyspie Ikara” i dodano informację o zgrupowaniu lotniczym jakie odbyło się tu kilka lat temu.
Ikaria wraz z Lesbos i Samos stanowi silne zaplecze greckiej lewicy, co jeszcze bardziej uwidoczniło się w związku z wieloletnią dominacją prawicy w państwie, kiedy to (jak w poprzednich wiekach) wyspa była miejscem wygnania dla opozycji politycznej. Efekt był odwrotny do zamierzonego: przybysze wkrótce zdominowali liczebnie, a potem „nawrócili” miejscową ludność. Jednocześnie wielu rdzennych mieszkańców wyemigrowało do Ameryki. O ironio, regularne datki tych kapitalistów pomagają wyspie przetrwać. Arcyciekawym przeżyciem może być także wysłuchanie odczytu na temat wad amerykańskiego imperializmu, wygłoszonego przez greckiego reemigranta po angielsku z typowym akcentem z Alabamy.
Nie są to jedyne nietypowe zjawiska na wyspie, a wiele osób musi się do niej przyzwyczaić. Ikaria nie jest zbyt piękna, może za wyjątkiem zalesionych terenów na północnym zachodzie. Brzegi stromo opadają do morza, a główną cechą krajobrazu są łupkowe skały porośnięte suchymi zaroślami, choć jest sporo wód gruntowych. Nie ma tu malowniczych wiosek — domy kryte łupkiem są rozrzucone, stoją wśród słynnych sadów morelowych, winnic i pól. Trudno też dostrzec wiejski sklep czy tawernę. Wreszcie ludzie, którzy bynajmniej nie są wrogo nastawieni, zawsze opierali się wszelkim próbom rozwoju turystyki na wyspie. Pomysł budowy lotniska na północno-wschodnim cyplu nie wyszedł właściwie poza fazę negocjacji i na pewno nie będzie ono skończone przed 1996 rokiem. Długie okresy zaniedbania, jako kara ze strony Aten, sprawiły, że miejscowa społeczność jest w zasadzie samowystarczalna, ma bardzo charakterystyczne cechy, a jednocześnie jest tolerancyjna w stosunku do innych.