PSARA to rodzinna wyspa admirała Kanarisa, bohatera rewolucji greckiej. W walce o niepodległość Psara poświęciła swą flotę handlową, trzecią co do wielkości w latach dwudziestych XIX wieku, po flotach wysp Idry i Spetses, i drogo za to zapłaciła. Rozjuszeni do żywego Turcy wysłali w 1824 roku przeważające siły, aby zgnieść to źródło oporu. Około 3000 z 30 000 mieszkańców uciekło na małych łódkach i zostało ocalonych przez flotę francuską. Większość jednak wycofała się do magazynu amunicji na wzgórzu i wolała wysadzić się w powietrze niż poddać. Narodowy poeta Solomos upamiętnił to zdarzenie w sławnej strofie: Po czarnych wzgórzach Psary kroczy samotnie Chwała. Rozmyśla o bohaterach, we włosy zaś wplotła wieniec z kilku suchych badyli wyrosłych z jałowej ziemi. Obecnie stałych mieszkańców jest nie więcej niż 400. Jest to smutne, opustoszałe miejsce, które tak naprawdę nigdy nie powróciło do stanu sprzed holokaustu. Turcy spalili wszystkie zabudowania i całą roślinność jaka została po wybuchu. Ostatni pozytywny projekt rozwoju to 10-letni plan ożywienia wyspy, zapoczątkowany przez potomka admirała Kanarisa oraz grupę Greków. Poczyniono naprawy w porcie, zapewniono dopływ wody i elektryczności, otwarto szkołę średnią, ustanowiono kontakty kulturalne z Francją. Dotychczas jednak nie zwiększyła się liczba turystów, ani nie powstało znaczniejsze zaplecze turystyczne.
Podróż na wyspę to ciężkie przeżycie. Regularny prom z miasta Hios w 4 godziny pokonuje 35 mil wzburzonego morza. Jeśli się da, trzeba przynajmniej jeden przejazd zorganizować z Limni lub do niej — trwa o połowę krócej i jest o połowę tańszy.
Z budynków stojących po zachodniej stronie zatoki niewiele pamięta XIX wiek. Po przybyciu zastaje się dziwną zbieraninę architektury kościelnej i typowo miejscowej. Panuje wyraźna atmosfera Wschodu, podobnie jak na Cykladach lub wyspach Dodekanezu. W mieście i poza nim stoją cudaczne kościoły, z których każdy jest w innym stylu. Wybór miejsca na nocleg jest ograniczony. Jest jedno mieszkanie za szeregiem portowych kafenionów, pokoje wynajmowane przez popadię, drogi zajazd miejski (1500 dr) oraz schronisko (ksenonas) biura EOT w odrestaurowanym więzieniu (2500 dr). Na posiłki najlepszym i najtańszym miejscem jest Spitalia, mieszcząca się (jak nazwa wskazuje) w odremontowanym średniowiecznym szpitalu na skraju miasta. Inne popularne tawerny są raczej przeciętne i drogie. Pozostałe udogodnienia dla turystów to poczta, piekarnia i sklep — banku nie ma.
Plaże na wyspie są dość ładne, tym lepsze im dalej odsuwamy się od portu na północny wschód. Przechodzi się obok Kato Gialos, Katsouni i Lazorety z paskudną elektrownią. O 15 minut dalej znajduje się Lakka. Jej nazwa może wywodzić się od pooranych skał, wśród których czasem trzeba się schronić, gdy wieje silny wiatr, a fale są wysokie.
Miejscowość Limnos (25 minut spaceru nadmorską ścieżką) jest duża i ładna, nie ma tutaj jednak odpowiedniej gospody, tak samo zresztą jak przy innych plażach. Na wyspie można jeszcze urządzić wędrówkę na północ, przecinając całą Psarę i dochodząc aż do klasztoru Wniebowstąpienia (Assumption).